środa, 6 sierpnia 2014

Rozdział 3.

Faith.


Poczułam jak ktoś szturcha mnie w ramię, niechętnie otworzyłam oczy i przetarłam je dłońmi. Spojrzałam na mężczyznę, który mnie obudził. To był Kenny, szofer Justina.
- O kurde, długo spałam? - zapytałam i wzięłam swoją torebkę patrząc na godzinę. Było przed 2 w nocy.
- Tylko jakąś godzinę. Nie chciałem Ci przeszkadzać. Jesteśmy już na miejscu. - oświadczył.
- Dziękuję. - wstałam i wyprostowałam się. - No to dobranoc.
- Dobranoc, panno Gomez.
Posłałam mu jeszcze uśmiech i ruszyłam szybko do mieszkania. Chciałam się już znaleźć w domu. Otworzyłam drzwi i od razu weszłam. Rozebrałam buty. Bez zastanowienia pomknęłam szybko do pokoju i położyłam się na łóżku od razu zasypiając. (...) Przebudziłam się. Oświeciłam lampkę i spojrzałam na zegarek. Była 6 rano. Wstałam i pomknęłam do łazienki. Wyglądałam koszmarnie, włosy rozczochrane. Zrzuciłam ubrania i napuściłam wody do wanny. Wlałam trochę płynu by zrobiły się bąbelki. Kiedy byłam już naga zamoczyłam się w ciepłej wodzie relaksując się. Umyłam każdą część mojego ciała i włosy. Po kąpieli psiknęłam się mgiełką i owinęłam swoje ciało ręcznikiem. Rozczesałam włosy i związałam w koński ogon. Umyłam też zęby i wyszłam z łazienki. Zajrzałam do lodówki. Zdziwiłam się, widocznie Nessa zrobiła zakupy, bo było pełno jedzenia. Wyciągnęłam ser, szynkę i chleb. Zrobiłam sobie tosty na śniadanie jak i zaparzyłam herbatę. Usiadłam i zaczęłam jeść.. Kiedy już zjadłam ile mogłam szybko udałam się do mojego pokoju. Wyciągnęłam krótkie spodenki z wysokim stanem jak i bluzkę na ramiączkach. Wsunęłam ubrania na swoje ciało i przejrzałam się w lustrze. Po tym ogarnęłam swój pokój. Otworzyłam laptopa i od razu wyświetlił mi się mój chat. Ktoś napisał, to od Justina.
Cześć. Nie mogę przestać myśleć o tym jak Cię potraktowałem kiedy na siebie wpadliśmy. Chciałbym Ci to wynagrodzić w jakiś sposób
Uśmiechnęłam się i od razu mu odpisałam.
Hej. Już dawno o tym zapomniałam. Naprawdę nic się nie stało. A jak chcesz to wynagrodzić? Proponujesz mi coś?
Ułożyłam się wygodnie na łóżku, było wcześnie. Jakoś po 7 rano. Usłyszałam piknięcie. Spojrzałam na ekran. Odpisał mi.
Zostaw to w moich rękach. Mówiłem Ci wczoraj, że jesteś piękna?.
Na tą wiadomość na moich policzkach pojawiły się rumieńce. To było dziwne, bo przeważnie jak ktoś mi takie coś pisał albo mówił to czułam się normalnie. Inaczej jest z Justinem. Odpisałam mu szybko.
Nie przypominam sobie ale dziękuję. Zapamiętam to. Idę się przejść, do później.
Zamknęłam laptopa i wstałam. Akurat usłyszałam jak ktoś krząta się w kuchni. Wyjrzałam. Była to Nessa.
- Hej. - powiedziałam. - Co tam słychać? - wyszłam i usiadłam wygodnie na kanapie po turecku, dziewczyna usiadła zaraz obok mnie.
- Ahh, nic ciekawego. Rozglądam się jakoś za pracą, nie chcę tylko żyć na Twoim utrzymaniu. - spojrzała na mnie.
- Rozumiem. - skwitowałam.
- No a Ty jak w pracy? Nie słyszałam kiedy przyszłaś.
- Ehh, bo wróciłam bardzo późno. A w pracy dobrze, dzisiaj mam być na 15 w firmie więc możemy się gdzieś wybrać razem. Jak dawniej. - uśmiechnęłam się na same wspomnienia starych czasów.
- Świetnie. - Klasnęła w ręce.
- Cieszę się. Będzie cudownie. Może kogoś wyrwiemy. - poruszyłam brwiami.
- Z pewnością. Jest strasznie gorąco. Chodźmy na plaże.
- Dobry pomysł. Chcę się w końcu opalić. Idę po bikini.
Przyniosłam bikini i założyłam na siebie i te same ubrania co wybrałam wcześniej. Tak samo po chwili zrobiła Nessa. Spakowałam do torby kanapki, napój, krem, dokumenty, książkę do czytania. A Nessa wzięła koc i ręczniki. Wyszłyśmy po 15 minutach. Zapakowałam wszystko do samochodu za pomocą mojej przyjaciółki.. Na miejscu byłyśmy godzinę później. Założyłam okulary przeciwsłoneczne. Nessa rozłożyła nasz koc. Rzuciłam od razu na niego torbę po tym usiadłam. Nasmarowałam swoje ciało kremem i położyłam się na brzuchu.
- Mam nadzieje, że mnie złapie choć trochę to słońce. - przymknęłam swoje oczy.
- Mamy jeszcze 6 godzin więc spokojnie się opalimy. - usłyszałam Nessę. - Idziesz do wody? - zapytała.
- Nie, na razie chcę poleżeć. Może później. - odparłam.
- Okey, ja zaraz wracam. Idę się namoczyć.
Nic już nie odpowiedziałam tylko przymknęłam oczy. Myślałam o Justinie. Wyobrażałam sobie że przyciska mnie do ściany i całuje. Jak mnie kusi. To nie chłopak dla Ciebie Podświadomość wdarła się do moich myśli tak nagle. Justin był taki seksowny. Przestań o nim myśleć! 'Zamknij się' odpowiedziałam w myślach. Odwróciłam się na plecy i położyłam wygodnie. Ludzie, którzy przechadzali się po plaży rozmawiali o jakiejś imprezie która miała dzisiaj być. Wyciągnęłam książkę by zająć czymś innym swoje myśli.. Przeczytałam może z 1 rozdział i więcej mi się nie chciało. Zauważyłam jak Nessa idzie w moim kierunku. Uśmiechnęłam się. Jednak obok niej szedł mężczyzna i we dwoje się śmiali. Pomachałam im i spojrzałam na Nessę pytająco. Usiedli obok mnie.
- To jest Ryan. - przedstawiła go mi.
- Miło mi Ciebie poznać. Ja jestem Faith. - odpowiedziałam.
- To świetnie. - spojrzał na mnie i pocałował mnie w dłoń.
- Faith, poznałam go przed chwilą. Może się do nas dołączyć? - spojrzała na mnie pytająco.
- Nie mam nic przeciwko.
- Yyy.. - podrapał się po karku - Właściwie to jestem tu z przyjacielem - uśmiechnął się. - Nie chciałbym go samego zostawiać. - zaśmiał się.
- Jeszcze lepiej. - posłałam mu uśmiech.
- To świetnie się składa. A gdzie on jest? - Nessa zapytała Ryana.
- Zaraz powinien tu przyjść. Pewnie z kimś rozmawia albo próbuje się ukryć.
- Ukryć? - oparłam się na łokciach wpatrując w Ryana.
- No tak. Wiecie to jego takie sprawy. - zaśmiał się i pokręcił głową. - Nie będzie Ci to przeszkadzać jak porwę na chwilę Nessę na lody? - posłał mi uśmiech. - Oczywiście Tobie też kupimy.
- Jasne, idźcie i bawcie się. - machnęłam ręką.
- A i on pewnie zaraz będzie także nie będziesz sama, Faith. A my też za niedługo wrócimy. - dodał.
Już się nic nie odezwałam i kiedy odchodzili wpatrywałam się w nich. Mężczyzna wyglądał mi bardzo znajomo i jeszcze to imię, tylko nie wiedziałam skąd go znam ale na pewno już go kiedyś widziałam. To nie dawało mi spokoju, przez chwilę myślałam o tym próbują sobie przypomnieć kim on jest ale nic mi nie przychodziło do głowy. Położyłam się na brzuchu i zakryłam głowę małym ręcznikiem. Chciałam się zrelaksować, tylko tego potrzebowałam. Już tak dawno nie byłam na plaży, potrzebowałam trochę tego. Morza, piasku i szumu fal. Poczułam jak ktoś siada obok, byłam pewna że to kolega Ryana więc się nie ruszyłam. Słyszałam chrząknięcie.
- Ekhm. - urwał. - Ryan mi powiedział, że mam się do Ciebie dołączyć.
Coś było nie tak. Znałam ten głos, pewny siebie. Słyszałam już gdzieś go. Ściągnęłam z głowy ręcznik i podniosłam się.
- Justin? - wydusiłam z siebie.
- Faith. - w jego oczach dało się zauważyć iskierkę radości.
- No tak, Ryan to Twój przyjaciel. Teraz już wszystko rozumiem.
- Cóż za miłe spotkanie. - na jego twarzy malował się uśmiech. - Nie wiedziałem, że tutaj będziesz ale wiedz, że się cieszę.
Na te słowa nie mogłam powstrzymać uśmiechu który zaraz pojawił się na mojej twarzy. Spojrzałam w jego oczy a on w moje. Po chwili wyciągnęłam z koszyczka picie i napiłam się.
- Chcesz? - Rzuciłam butelkę z wodą Justinowi.
Napił się wody i odłożył. W głębi duszy cieszyłam się że tutaj jest. Nagle Justin przysunął się do mnie. Zmierzyłam go wzrokiem, był w spodenkach bez koszulki. Wyglądał tak męsko, seksownie. Cały on, nie dziwiłam się, ze każda dziewczyna chciała go mieć.
- Nie masz nic przeciwko, że się dosiądę?
- Nie.. - starałam się na niego nie patrzeć. - Twój przyjaciel poszedł na lody z Ness.
- Czyli zostaliśmy sami. - powiedział to tak jakby sam do siebie. - Idealnie. Chodźmy. - wstał, nie wiedziałam co powiedzieć a tym bardziej nie wiedziałam gdzie chce iść.
- A gdzie mamy iść? - zapytałam z ciekawości.
- Do wody. - wyciągnął ku mnie rękę.
- Może później. - położyłam się na plecach opierając na łokciach i patrząc na niego.
- Słucham? Może później? A dlaczego nie teraz? - podszedł bliżej.
- Bo nie mam ochoty. - szybko odpowiedziałam.
Tak naprawdę bałam się wody, nie umiałam pływać a nie chciałam by Justin się o tym dowiedział. Oczywiście mogliśmy iść się pochlapać ale nie chciałam zapuszczać się dalej. Lekko się uśmiechnęłam.
- Idź sam. Ja tutaj będę leżeć.
- Faith, nie daj się prosić. - spojrzał na mnie i podszedł do mnie. Wziął mnie na ręce.
- Justin, co Ty wyprawiasz? - spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Idziemy do wody.
- Justin, nie. Ja nie chcę. To nie ma sensu, zostaw mnie.
- Dlaczego? Coś nie tak?
- Po prostu.. - urwałam. - Dobrze niech Ci będzie. No ale nie za daleko.
- Tak jest moja pani. - zaśmiał się.
Mocno obejmowałam jego szyję, zanurzyliśmy się od razu. Nie chciałam go puszczać. Nie widziałam nawet jak daleko jesteśmy.
- Coś nie tak? - zapytał patrząc na mnie.
- Nie.. - jęknęłam. - Wszystko dobrze.
- Na pewno? Tak mocno mnie trzymasz..
- A no tak. Złapałam się boi i puściłam Justina.
Zanim się obejrzałam ujrzałam tylko stopy Justina. Zanurkował. Na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Po chwili się wynurzył.
- Chodź tutaj do mnie. - krzyknął.
- Poczekaj. - puściłam się i zaczęłam machać rękami. Po chwili zaczęłam się topić. Moje ciało tonęło w wodzie. - Ratunku!
Krzyczałam ile się dało, nabrałam powietrza do ust, machałam rękami tyle ile miałam sił. W końcu poddałam się. Brakowało mi tlenu i nie mogłam już nic zrobić.. (...) Kiedy się obudziłam Justin leżał nade mną i dociskał usta do moich. Zaczęłam kaszleć i pluć wodą. Po chwili przypomniałam sobie co się wydarzyło.
- Justin.. - zauważyłam jak przykłada sobie dłoń do piersi. - Aż tak źle ze mną?
- Nie. Po prostu wystraszyłaś mnie. Nawet nie wiesz jak. Wyciągnąłem Cię z wody, byłaś nieprzytomna. - przełykał głośno ślinę.
- Dziękuję, że mnie uratowałeś.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś, że nie umiesz pływać? - powiedział już opanowanym głosem.
- Justin, po prostu było mi głupio o tym mówić. Nie wiem sama.. urwałam.
Byłam roztrzęsiona na szczęście był przy mnie Justin. Podał mi ręcznik. Wsunęłam go na swoje ramiona. Spojrzałam na Justina. Patrzył w bok, na tłum ludzi z aparatami.
- Shit, szybko wstawaj idziemy!
Pomógł mi wstać, przedzieraliśmy się przez tłum ludzi nie wiedząc gdzie idziemy. Zaczęliśmy iść szybciej. Cały czas trzymał mnie za rękę. W końcu weszliśmy do jakiegoś budynku, był wielki. Byłam pewna, że to jakaś przebieralnia. Zamknęliśmy się w kabinie. Zaśmialiśmy się razem w tej samej chwili jak głupki. Usłyszeliśmy jakieś głosy. Chłopak przyłożył mi palec do ust i się uśmiechnął. Przycisnął mnie do ściany spoglądając mi w oczy..
- Poszli sobie? - zapytałam mojego towarzysza.
Zrobiło mi się gorąco. Czułam oddech Justina na sobie.
- Wyglądasz nieziemsko w tym bikini, skarbie.
Pochlebiało mi to. Polubiłam jak prawił mi komplementy. Nawet się ucieszyłam. Nie było już słychać nikogo. Justin otworzył drzwi i wychylił głowę po czym wyszedł i kiwnął ręką bym szła za nim. Zrobiłam tak jak mi kazał. Miałam tylko nadzieję, że nie trafimy na jakiegoś kolesia z aparatem w takiej sytuacji. Zapomniałam o godzinie. Spojrzałam na zegarek, miałam jakieś 10 minut by się przebrać, wyjść i wrócić do domu by przyszykować się do pracy. Złapałam Justina za nadgarstek.
-Justin, mamy problem. Muszę wracać..
Wszędzie było pełno paparazzich, przewróciłam oczyma i oparłam się o ścianę..

_________________________________________________


No i w końcu rozdział 3! Strasznie długo mi to szło ale byłam na wyjazdach, wakacje są i nie miałam czasu wcześniej i ta szkoła. Teraz rozdziały będę dodawała co kilka dni. Wasze komentarze motywują mnie do dalszej pracy, pisania! Mam nadzieje, że ten rozdział przypadnie wam do gustu. Akurat jest pisany cały oczami Faith.
Podoba Wam się? Proszę o szczere komentarze :)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!

niedziela, 11 maja 2014

Rozdział 2.

Faith.


Wjechałam windą na samą górę, wzięłam głęboki wdech kiedy drzwi otworzyły się. Zatrzymała mnie sekretarka Jake'a, ta sama co wczoraj. Posłałam jej najszerszy uśmiech jaki tylko potrafiłam.
- Pan Parker już na panią czeka, panno Gomez. - powiedziała i wskazała drzwi.
Już nic jej nie opowiedziałam tylko weszłam do środka jego gabinetu. Nic się nie zmieniło tu od wczoraj, wszystko było na swoim miejscu. Cała jedna ściana z tyłu za siedzącym teraz Parkerem przy biurku była ze szkła i było widać całe miasto. Był to naprawdę cudowny widok, a szczególnie lepszy byłby tu gdybym znalazła się tu całkiem nocą. Otrząsnęłam się i usiadłam po drugiej stronie.
- Wybacz za spóźnienie. Byłam wczoraj taka zmęczona i zaspałam. Oczywiście to się nie powtórzy. - zaczęłam się tłumaczyć - To było nie w porządku, pierwszy dzień w pracy, mam nadzieje, że nie jeste.. - przerwał mi.
- Schhh, za dużo mówisz. Jest dobrze, to tylko małe spóźnienie ale pamiętaj liczę na Ciebie. - uśmiechnął się by przekazać mi że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
- Więc od czego mam zacząć? - w moim głosie pojawiła się ulga.
- Dzisiaj wieczorem jest bardzo ważne spotkanie. Będą na nim sami ważni goście, wszyscy znani. Chcę byś przeprowadziła rozmowę ze Scooterem Braunem i namówiła go by zawitał u nas w jak najbliższym czasie, najlepiej umówić go na spotkanie jutro. Będą też aktorzy, piosenkarzy, słynni reżyserowie i ludzie biznesu. - powiedział i podrapał się po głowie. - Dasz sobie rade?
- Uhm, tak. - powiedziałam zmieszana. - O której to spotkanie?
- O 20, mamy jeszcze sporo czasu. Chce żebyś go oczarowała. Na razie będziesz mi asystować. Jak na razie to tyle. Ubierz się odpowiednio dzisiaj. Limuzyna zabierze Cię z parkingu firmowego. Teraz możesz iść na zakupy kupić sobie coś na dzisiaj, rachunek oczywiście na mój koszt ale pamiętaj - urwał i spojrzał mi w oczy - nie szalej tak. Kupujesz to co Ci będzie potrzebne i tyle.
- Jasne, nie ma sprawy. - odparłam.
- Nathan, jest naszym aktorem, grał w kilku filmach u nas, chcę byście się poznali. Tak samo jak Ty stara się o role ale jak już wspominałem aktorów wybieramy później gdy już film będzie opracowany. Wybierzesz się z nim na zakupy. - postukał palcami o biurko. - Zaraz powinien być.
- To świetnie. - przewróciłam oczami i wtedy ktoś zapukał do drzwi.
- Już jestem.
Wstałam kiedy wszedł, zmierzyłam go wzrokiem. Wyglądał całkiem dobrze i lepiej niż na filmach. Widziałam jak gra i byłam pod wrażeniem. Wyciągnęłam dłoń by się przywitać a on ją pocałował. To było miłe z jego strony.
- Miło mi Ciebie poznać yy.. panna? - zapytał, zauważyłam w jego oczach iskierki.
- Faith. - odpowiedziałam z aksamitnym głosem.
- Dobrze, w takim razie chodźmy, Faith. Jak już wiesz jestem Nathan. - pociągnął mnie ku drzwi, od razu weszliśmy do windy.
Nie odpowiedziałam już nic. Chciałam się zająć zakupami i wyluzować przed spotkaniem, przecież miały na nim być same gwiazdy. Pewnie też będą dziennikarze. Moja twarz wykrzywiła się w grymasie na samą myśl o tym. Przypomniało mi się to jak wpadł na mnie Justin. Otrząsnęłam się wychodząc z windy.
- Pewnie nie lubisz zrzędliwych bab, które chodzą po sklepach godzinami szukając czegoś. - posłałam mu uśmiech chciałam jeszcze coś dodać ale mnie wyprzedził.
- Spokojnie, jakoś sobie radzę z takimi babami. - to ostanie słowo wziął w cudzysłów na co się zaśmiałam.
- No tak, mogłam się tego spodziewać. - stwierdziłam.
- Mam samochód na parkingu, dzisiaj wyjątkowo będę Twoim szoferem. - uśmiechnął się do mnie.
- Pf, poradziłabym sobie. - wytknęłam ku niemu swój język.
- Ej, uważaj! Bo Ci go kiedyś utnę. - zażartował a na mojej twarzy pojawił się grymas.
- A Tylko spróbuj! - stanęłam i tupnęłam nogą udając. - Masz to odwołać.
- A jak tego nie zrobię, to co będzie? - zaśmiał się zabawnie tak samo jak robił to do tej pory odkąd go poznałam.
Podszedł do mnie na tyle blisko że go prawie dotykałam. Czułam jak w środku się śmieje ale nie chciałam tego pokazać. Zmrużyłam oczy i obeszłam go dookoła mówiąc..
- Hmm, wtedy to ja Cię wrzucę do zimnej wody i będziesz tam siedział aż dopóki mi się to będzie podobało. - stanęłam z tyłu za nim. - Więc odwołasz czy chcesz to załatwić inaczej? - szepnęłam do jego ucha i w tamtym momencie odwrócił się do mnie przodem.
- Zastanowię się nad tym. - wywrócił oczami śmiejąc się.
Objął mnie od tyłu i zaczął gilgotać po brzuchu przez co nie umiałam zatamować mojego śmiechu, zwijałam się pod nim w kłębek.
- Przest.. ań.. Nie ma tak! - próbowałam się wyrwać z jego objęć.
- Nie ma, a ktoś mówił tu o zasadach czy regułach?
- Dupek. - powiedziałam wciąż się śmiejąc.
- Co powiedziałaś? Nie usłyszałem, możesz głośniej. - czułam jak na jego twarzy widnieje uśmiech.
- Powiem jak.. - nie mogłam już ze śmiechu. - jak mnie puścisz.
I wtedy niespodziewanie mnie puścił, wtedy spojrzałam się na niego. Wywróciłam oczami i zaczęłam uciekać odwracając głowę w tył i śmiejąc się.
- Żartowałam. - dodałam chichocząc. Zauważyłam jak za mną biegnie.
- Ej no! Nie ma tak.
- Wybacz, nikt nie mówił o zasadach i regułach. - powtórzyłam po nim, byłam z siebie dumna.
Uciekłam w stronę parkingu, nie chciałam by mnie złapał. Stanęłam za samochodem i odsapnęłam na chwile. Wtedy do mnie podbiegł i przestraszył. Odskoczyłam na bok kładąc swoją dłoń na klatce piersiowej.
- Haha, musiałabyś widzieć teraz swoją minę, jest bezcenna. - zaczął się śmiać na co go walnęłam lekko z pięści w ramie. - Chcesz dalej w to grać? Wiesz, zawsze możemy ale teraz lepiej by było byśmy pojechali coś dla Ciebie kupić.
W tamtym momencie ruszył do samochodu obok i otworzył drzwi pokazując dłonią bym wsiadła. Zdążyłam zaczaić że to było jego auto. Od razu wsiadłam a on zamknął drzwi. Za chwile znalazł się obok mnie i ruszyliśmy. Zapięłam pasy. Między nami panowała cisza. Miałam chwile czasu by pomyśleć. Dopiero co poznałam Nathana a tak dobrze mi się z nim rozmawiało jakbyśmy byli przyjaciółmi od lat. Cieszyłam się w sumie, bo prawdopodobnie mieliśmy pracować razem. Spojrzałam w jego stronę.
- Wszystko w porządku? - zapytał.
- Jak najbardziej.
Po kilku minutach byliśmy pod wielkim centrum handlowym. Wysiadłam rozglądając się. Po chwili weszliśmy razem do wielkiego budynku. Zastanawiałam się co mogę kupić by wyglądać odpowiednio na tym spotkaniu. Chciałam coś szykownego. Udałam się do sklepu gdzie były same sukienki.
- Nathan.. - urwałam. - Wiesz, może idź coś zjeść a ja do Ciebie dołączę za jakieś pół godziny jak tylko kupię coś. Myślę, że się w tym czasie wyrobie.
- Czemu nie? W takim razie idę do restauracji na drugim piętrze, będę tam czekał na Ciebie. Do zobaczenia. - po tych słowach ruszył w przeciwnym kierunku i zniknął mi z oka.
Mogłam chwile pobyć sama. Zaczęłam przeglądać sukienki. Jedne były nie w moim rozmiarze, za duże albo za małe. Skrzywiłam się. W końcu wpadła mi w oko piękna sukienka o kolorze fioletowym. Wzięłam ją i ruszyłam do przebieralni. W środku było wielkie lustro w którym mogłam się spokojnie przejrzeć. Ściągnęłam swoje ubrania i założyłam sukienkę. Obróciłam się oglądając jak na mnie leży. Była idealna, nawet się nie musiałam zastanawiać nad kupnem. Chciałam ją. Miała wielki dekolt a z tyłu była wycięta. Sięgała mi prawie do kolan i była zakończona falami. Szybko się przebrałam i wyszłam. Od razu zapłaciłam na rachunek Jake'a, wzięłam fakturę i wyszłam. Teraz zostały mi tylko buty. Znalazłam też i sklep z butami. Znalazłam czarne na wysokim obcasie, były w sam raz. Kupiłam je i wyszłam. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Wjechałam ruchomymi schodami na piętro wyżej. Ruszyłam za napisem 'restaurant' i znalazłam Nathana siedzącego przy stoliku, akurat rozmawiał przez telefon. Usiadłam na przeciwko niego i nic się nie odezwałam. Po chwili pokazałam mu że idę coś zamówić lecz ten zatrzymał mnie i dał mi menu które leżało obok.
- Tak.. Dzisiaj? Wie pan co, nie wiem czy dam radę, bo mam ważne spotkanie. Może ja do pana zadzwonię jutro i ustalimy datę spotkania.. - Nathan nadal rozmawiał z tym kolesiem, starałam się nie zwracać na to uwagi.
Zaczęłam przeglądać zastanawiając się co by sobie zamówić do jedzenia. Zdecydowałam się na frytki. Nie miałam ochoty na coś innego. Zawołałam kelnera i zamówiłam swoje danie, poprosiłam też o wodę. Nathan skończył już rozmawiać.
- Kto dzwonił? - zapytałam.
- Nikt ważny, tylko interesy. Nie chcę zanudzać. - odpowiedział.
- Nie zanudzasz. No dobrze jak nie chcesz to nie mów. A i smacznego. - dodałam.
- Dziękuję.
Kelner przyniósł mi moje zamówienie. Mój towarzysz kończył już jeść. A ja dopiero zaczynałam. Wzięłam frytkę i ją zjadłam.
- Pomożesz mi to zjeść? Bo ja tego wszystkiego nie wcisnę. - napiłam się wody.
Po 10 minutach skończyliśmy jeść. Spojrzałam na niego i wstałam, wzięłam torby do ręki.
- Masz już wszystko? - zapytał.
- Tak.. Myślę, że tak.
- No to jedziemy do firmy. Tam się przebierzesz. Kosmetyczki Cię umalują. Na spotkaniu będziesz musiała być wcześniej. Ja też tam będę ale jadę osobno i przyjadę później.
- No w porządku. - przełknęłam ślinę.
Ruszyliśmy do samochodu. (...) Została mi jeszcze jakaś godzina do spotkania. Byłam już ubrana i umalowana. Chodziłam w tą i z powrotem oddychając. Wiedziałam, że mi się uda. Byłam świetna w takich sprawach. A jak dążyłam już do celu to zawsze mi to wychodziło. Wtedy ktoś zapukał do drzwi. Parker wszedł do środka.
- Limuzyna już jest. Zawiezie Cię prosto pod dom Scootera. Tam jest właśnie to przyjęcie. Będzie dużo osób. Dasz radę.
- Ja bym nie dała? Piona! - przybiłam z nim piątkę. - A Ty nie jedziesz?
- Nie. Ja mam dzisiaj dużo roboty i nie zdążę. Spokojnie, zapewnię Ci powrót do domu.
- Jasne. Dobra zbieram się.
Wzięłam torebkę i wyszłam.. Zauważyłam limuzynę tak jak mówił Jake była na parkingu. Wsiadłam do środka i rozłożyłam nogi. Przymknęłam oczy i wcisnęłam guzik, który zasłaniał szybę pomiędzy mną a kierowcą. Chciałam odpocząć. Przysnęłam na chwile.. Obudziłam się kiedy skręciliśmy gwałtownie tak że się przechyliłam. Spojrzałam przez okno. Zatrzymaliśmy się pod wielkim domem, nazwałabym to willą. Tak to odpowiednie określenie, to wyglądało jak willa. Wyszłam z limuzyny. W ogrodzie świeciły się lampy a małe wodospady lały wodę. Uśmiechnęłam się. Ktoś zaszedł mnie z tyłu..
- Szukasz kogoś? - zapytał.
Odwróciłam się, był to Scooter. Ulżyło mi, posłałam mu szczery uśmiech.
- Właściwie to jestem z Company Restige.
- A tak domyślałem się, że spotkam tu kogoś z ludzi Parkera. Witam.
Wyciągnęłam dłoń by się przywitać i potrząsnęłam jego dłonią.
- Miło mi pana poznać.
- Może się czegoś pani napije? - na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Z wielką chęcią.
Ruszyłam za nim na wielki balkon gdzie była reszta gości, ludzie wszędzie się kręcili. Zauważyłam chłopaków z 1D, i innych menagerów gwiazd. Wzięłam z tacy kieliszek i upiłam łyka.
- Mów mi Scooter. - powiedział nagle i zmierzył mnie wzrokiem. - Pięknie dziś wyglądasz.
- Dziękuję, przejdźmy do rzeczy. - zgryzłam lekko dolną wargę. - Więc, chodzi głównie o film. Pan Parker chce z panem zawrzeć jakiś układ. Uważa, że współpraca z panem byłaby świetna dla przyszłości jego firmy. - urwałam.
- Naprawdę? Widziałem już kilka filmów reżyserii Jake'a i naprawdę są świetne. - napił się szampana. - Tutaj.. - wyciągnął wizytówkę z kieszeni - masz moją wizytówkę. Zadzwoń jutro do mnie.
- W porządku. - zawinęłam kosmyk włosów za ucho. Schowałam jego wizytówkę. Spojrzałam w bok. Zauważyłam Że Stoi Tam Justin. Wywróciłam oczami i szybko skierowałam wzrok na Scootera. Stał tam z laskami, których nie znałam, zapewne to były jakieś modelki. Słyszałam jak się śmieją jednak chciałam skupić się na swojej pracy. W sumie z menagerem Justina skończyłam już rozmawiać. Uśmiechnęłam się do niego.
- To ja może się rozejrzę i pójdę do toalety. - wypiłam do końca szampana i odłożyłam kieliszek.
Scooter odszedł a ja poszłam do łazienki. Wyciągnęłam błyszczyk i pomalowałam nim usta. Wypuściłam powietrze nosem. Udałam się potem do pięknego ogrodu. Rozglądałam się dookoła, było tak pięknie, światełka dodawały uroku i ta altanka cała w kwiatach. Zapomniałam kompletnie, że miałam zadzwonić do Jasona. Szybkim ruchem wyjęłam z torebki telefon i wybrałam jego numer. Po kilku sygnałach odebrał..
- Cześć - wycedziłam. - przepraszam Cię, Jason. Miałam zadzwonić wcześniej ale kompletnie zapomniałam. - urwałam.
- Faith, nic się nie stało. - powiedział ściszonym głosem.
- Coś nie tak? - zapytałam zdezorientowana i zgryzłam warge. A robiłam to tylko gdy się denerwowałam lub coś się działo.
- Tak.. - urwał. - Znaczy nie. Nic nie jest. Nie mogę teraz rozmawiać z Tobą. Obserwuje kogoś, potem Ci wszystko wyjaśnię, okej? Zadzwonię później.
- Ehh, no ok. - skrzywiłam się. - Ale uważaj na siebie, pa. - zaraz po tym się rozłączyłam.
Schowałam telefon. Nagle poczułam czyjeś dłonie zakrywające moją twarz od tyłu. Pierw się przestraszyłam ale po chwili wyluzowałam. Chciałam się dowiedzieć kto to może być.
- Z kim mam do czynienia? - zapytałam, nie miałam już siły na wyrywanie się.
- Zgadnij. - usłyszałam jak szepcze mi do ucha.
W tej chwili normalne wywróciłabym oczami. Uniosłam swoje dłonie i chciałam ściągnąć jego palce z moich oczu. Poczułam jego ciepło, jego dłonie były silne. Po moim ciele przeszedł dreszcz.
- Może jakaś podpowiedz? - chciałam się odwrócić ale nie mogłam. Był tak blisko mnie, nawet bliżej niż mi się wydawało.
- Nie boisz się? Wiesz, w każdej chwili mogę Cię porwać. - jego oddech czułam na swojej szyi.
- Nie, nie boję się. Nie zmieniaj tematu. - zachichotałam. - Kim jesteś?
- Znasz mnie. - Ściągnął swoje dłonie i pozwolił mi się odwrócić. Moje usta przybrały kształt litery 'o'.
- To Ty. - wydusiłam z siebie i skrzywiłam się.
- Coś nie tak? - zapytał Justin.
- Nie.. - prychnęłam. - Po prostu nie przeprosiłeś mnie jeszcze. - skrzyżowałam ręce na piersi.
- Aaaaaa.. - podrapał się po głowie. - przepraszam.
Spojrzałam mu w oczy, próbując cokolwiek z nich wyczytać. Zauważyłam, że jest mu przykro z tego powodu, że nie chciał na mnie tak naskoczyć. Zrozumiałam go, w końcu nie miał za grosz prywatności na ulicach. Z jednej strony bycie sławnym ma dużo zalet ale są też i wady.
- Czemu nic nie powiesz? - zapytał.
- Ta.. - przewróciłam oczami we wszystkie strony. - Może Zacznijmy od nowa, co?
- Jasne. Wygląda pani dzisiaj bardzo pięknie. - zauważyłam jak wyraz jego twarzy zmienia się z momentu na moment. Jego buzię rozświetlił uśmiech.
- Dziękuje. - zmierzyłam go wzrokiem. - Pan też niczego sobie, panie Bieber.
- Doprawdy? - uniósł brwi, dokładnie mu się przyglądałam. - Czyli podobam się pani?
- A czy ja coś powiedziałam? - wywróciłam oczami i zaśmiałam się. - Jest pan.. - przerwał mi.
- Nie pan, tylko Justin. - podszedł do mnie bliżej a na moich policzkach pojawiły się lekkie rumieńce. Zasłoniłam je włosami i odwróciłam wzrok patrząc na fontannę.
- Ale tu pięknie.
- Nie powiedziałaś mi jak masz na imię. - cały czas mi się przyglądał. - Mam nadzieje, że mi powiesz. Chciałbym wiedzieć jak taka piękna kobieta ma na imię, a szczególnie kiedy bardzo mi zaimponowała.
- Och. - na mojej twarzy pojawił się uśmiech. - Jestem Faith. Powinnam była się od razu przedstawić.
- W porządku. - szepnął. - Widziałem jak rozmawiałaś ze Scooterem.
- No tak ale to tylko interesy.
- Rozumiem, Faith. Chcę się z Tobą umówić.
- Czy Ty zawsze wyrywasz tak laski?
- Nie rozumiem o co Ci chodzi. - odparł. - Wiem, że też tego chcesz, tak bardzo jak ja tego chce.
Podszedł nieco bliżej mnie, dzieliły nas milimetry. Byliśmy tak blisko siebie. Tak bardzo chciałam by mnie dotknął ale nie mogłam mu tego pokazać. Nie mogłam być dla niego taka łatwa. Co on sobie myślał, że jest sławny to może wszystko? To się mylił. Nie chciałam być wykorzystywana a potem porzucona jak zabawka. Nie wiedziałam czego ode mnie oczekiwał. Owszem, bardzo mnie pociąga. Wygląda tak męsko, jest przystojny. Ma rozpiętą koszulę i widać jego tatuaż jak i mięśnie. Jego uśmiech był taki piękny. A usta, normalnie każda by całowała. Jednak zastanawiało mnie to czemu rozmawia ze mną skoro może mieć każdą inną. Miał fanki, które go kochały całym sercem. Na świecie jest tysiące kobiet, które go pragną. Wyrwałam się z zamyśleń.
- Nie ukrywaj tego, widzę jak się rumienisz przy mnie.
Przez niego dostałam wypieków na policzkach, miałam ochotę go staranować wzrokiem ale powstrzymałam się.
- Justin.. - urwałam. - Dlaczego Ci tak na tym zależy?
Wszedł jakiś koleś i spojrzał na nas.
- Panie Bieber, przepraszam.. - urwał i nie spuszczał z nas wzroku. - Mamy problem. Mozemy porozmawiać?
- Już chwilka. - zauważyłam że jest coś nie tak.
- Justin, może idź.
- Dopilnuje by Cię odwieziono do domu.
- Nie trzeba. Jakoś sobie poradzę.
- Faith, przestań. Chodźmy.
Wziął mnie za rękę i ruszyliśmy tylnym wyjściem z ogrodu, znajdował się tam drugi wyjazd. Prawdopodobnie z przodu było dużo ludzi i dziennikarzy.
- Wsiadaj. - otworzył drzwi od suv'u. - Kenny odwieź Faith. - zwrócił się do mężczyzny siedzącego za kierownicą.
Zamknął drzwi od samochodu, rozłożyłam się wygodnie na fotelu i przewróciłam oczami. Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Wszystko było takie skomplikowane jak na sam początek, ale miałam nadzieje, że będzie już tylko o wiele lepiej. Byłam bardzo zmęczona dlatego szybko też zasnęłam oparta o siedzenie..

_____________________________________________________________________

Cześć :3
W końcu kolejny rozdział. Bardzo chciałam go dodać wcześniej ale jakoś byłam zbyt zajęta, nauka itd.
Podoba wam się? :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!

sobota, 10 maja 2014

Rozdział 1.

Faith.


- Rozpakowałaś już wszystko? - zapytałam Nessę otwierając szafkę. - Mam dzisiaj to spotkanie z Jake'iem o 19 i się stresuje. - wydęłam wargi.
- Tak, już skończyłam. - stanęła w drzwiach do mojego pokoju i skrzyżowała ręce na piersi. - Ej, będzie dobrze, musisz tylko wierzyć w swoje możliwości. Jesteś najlepsza i gdybym była na jego miejscu to od razu bym Ci dała tą rolę. - powiedziała aksamitnym głosem.
Wyciągnęłam z szafki białą bokserke i przewiewną spódnice, która z tyłu była całkiem długa a z przodu króciutka. Wzięłam też czystą bieliznę i położyłam ją obok ubrań. Spojrzałam na moją najlepszą przyjaciółką, to co od niej przed chwilą usłyszałam dodało mi odwagi i pewności siebie.
- Dziękuje. - wycedziłam. - Mam jeszcze eee.. - spojrzałam na zegarek. - Trzy godziny, więc powinnam zdążyć się przygotować.
Wzięłam naszykowane wcześniej rzeczy i ruszyłam do łazienki. W tamtym momencie Nessa poszła do kuchni. Potrzebowałam chwile odpoczynku i spokoju. Ściągnęłam z siebie wszystkie swoje brudne ciuchy i weszłam pod prysznic. Dałam się ponieść wyobraźni. Przymknęłam oczy czując jak spływa po mnie gorąca woda. Chwila relaksu mi nie zaszkodziła. Wzięłam szampon i zaczęłam myć swoje ciemne włosy. Szybko namydliłam swoje ciało i spłuknęłam wszystko. Wytarłam się ręcznikiem i założyłam po tym bieliznę. Włosy owinęłam w ręcznik. Stanęłam przed lustrem i spojrzałam na siebie. Nie byłam aż taka zła, miałam wyrobiony brzuch i ładne nogi, a cycki niczego sobie, uśmiechnęłam się tak jakby sama do siebie. Założyłam bokserkę i tą błękitną spódnice na siebie. Ściągnęłam ręcznik z głowy a po tym wyciągnęłam suszarkę z szafki pod umywalką. Grzebieniem rozczesałam włosy, które za chwile zaczęłam suszyć.. Kiedy skończyłam układać lekko pokręcone włosy nałożyłam na twarz podkład i pomalowałam oczy kredką a rzęsy tuszem. Pomalowałam swoje usta błyszczykiem ściągając wargi w jedną linię. Wyszłam z łazienki i zaczęłam szukać Nessy lecz nigdzie jej nie znalazłam. Dziwne. Pewnie poszła rozejrzeć się po mieście. Nie zastanawiałam się długo nad tym tylko założyłam sandałki na koturnach, które w sam raz pasowały mi do ubioru. Do torebki spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy i wzięłam marynarkę pod pachę. Wyszłam z mieszkania i zamknęłam drzwi na klucz. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Nessy. Po kilku sygnałach odezwał się głos mojej przyjaciółki.
- No w końcu. Gdzie jesteś? Ja już wyszłam i zamknęłam drzwi, mam jeszcze ponad godzinę czasu i idę się rozejrzeć. - powiedziałam i nabrałam powietrza do ust.
- Jestem w restauracji, zamówiłam sobie coś do jedzenia, bo w lodówce nie mamy nic. - wyobraziłam sobie jak wywraca oczami. - Spokojnie, nie martw się o mnie, będę w domu zanim wrócisz. Trzymam kciuki, Faith.
- Mam nadzieje. - zaśmiałam się. - W takim razie smacznego, już kończę. - rozłączyłam się zanim Nessa zdążyła się odezwać.
Schowałam telefon. Była piękna pogoda, słońce ostro świeciło, wokół mnie było pełno ludzi, których w ogóle nie znałam. Kupiłam zwykłą wodę do picia i skręciłam w uliczkę gdzie było mniej osób. Niedaleko był park i zamierzałam się do niego udać. Odkręciłam korek od butelki i zaczęłam pić i wtedy wbiegł na mnie mężczyzna w kapturze, woda wylała się na moją bluzkę.
- O shit, jestem cała mokra. Mógłbyś czasem uważać gdzie biegniesz, dupku.
Próbowałam coś zrobić z bluzką, miałam już tak niewiele czasu do spotkania a tu taka sytuacja. Moje ręce opadły i rzuciłam nieznajomemu wściekłe spojrzenie. Jednak po chwili ogarnęłam kto przede mną stoi. Wyglądał identycznie jak sławna gwiazda Justin Bieber. Chciałam coś powiedzieć jednak przyłożył mi rękę do buzi i przycisnął do ściany.
- Bądź spokojna, bo jeszcze mnie znajdą i będą zadawać te głupie pytania. Kolejna fanka na którą wpadłem. - powiedział.
Byłam w szoku, bo znalazł się tutaj prawie znikąd. Słyszałam dużo o nim, był jednym z miliarderów. Prawie każda laska na niego leciała. Nie mogę uwierzyć, że on tu przede mną stoi. Normalnie by mi się to nigdy nie zdarzyło. Nawet na mnie nie spojrzał odkąd na mnie wpadł. Próbowałam się wyrwać z jego uścisku.
- Puść mnie. - powiedziałam. - Nie jestem żadną z Twoich fanek, nie interesujesz mnie Ty i Twój świat. Mógłbyś chociaż przeprosić, bo przez Ciebie pójdę mokra na spotkanie.
Trochę skłamałam z tym, że nie interesuje mnie on, owszem coś mnie w nim pociągało ale wiedziałam, że taka gwiazda jak on na mnie nie spojrzy. Na zwykłą dziewczynę. Zauważyłam paparazzich i to była szansa by wyrwać się od jego uścisku, szybko uciekłam drugą stroną i Skręciłam w stronę parku. Usiadłam chwile na ławce. Plama była coraz mniejsza, prawie wyschła. Próbowałam przyjąć do świadomości to co się przed chwilą stało. Zacisnęłam palce w pięść i ruszyłam w stronę ulicy. Zatrzymałam taksówkę i wsiadłam do niej.
- Pod firmę Jake'a Parker'a. - zapłaciłam od razu. Pi 10 minutach byłam na miejscu. Weszłam do wielkiego wieżowca i nabrałam oddechu.
- Dzień dobry. Ja jestem umówiona z panem Parkerem. Moje nazwisko to Gomez. Faith Gomez. - stanęłam i czekałam na odpowiedz kobiety za biurkiem.
- Witam. Tak, pan Parker jest na ostatnim piętrze i już na panią czeka. Chodźmy.
Od razu ruszyłam za tą kobietą, była o wiele starsza ode mnie i ładna. Moją uwagę przykuło wnętrze tego budynku, był nowoczesny, wszędzie były obrazu na ścianach. Po chwili znalazłam się w windzie a już za chwile miałam spotkanie z samym Jake'iem. Byłam lekko zdenerwowana ale za wszelką cenę chciałam osiągnąć swój cel. Wyszłyśmy z windy i udałyśmy się do gabinetu, gdzie był ten słynny reżyser..
- Panna Gomez przyszła, panie Parker. - powiedziała i opuściła gabinet.
- Witam - usiadłam na przeciwko mężczyzny, zgryzłam swoją dolną wargę i uścisnęłam jego dłoń, odwzajemnił przywitanie.
- W takim razie słucham panią.
- Chciałabym być aktorką w pańskim filmie. Wiem, że powinnam przyjść na casting ale tu nie o to chodzi. Wysłałam panu moje papiery i wszystko. Bardzo potrzebuje tej posady, jestem stworzona do grania.
- Rozumiem - przerwał mi i zmierzył mnie wzrokiem posyłając ciepły uśmiech - Aczkolwiek jeszcze nie ustaliliśmy kiedy będzie casting. Nie szukamy jeszcze aktorów. Więc będzie musiała pani poczekać. - dodał.
- Ale - skrzywiłam się. - A nie szukacie kogoś do pomocy? Bo potrzebuje pracy w tej chwili. - spojrzałam na niego z nadzieją, że chociaż uda mi się załatwić robotę aż do daty castingu, który nie wiadomo kiedy miał być.
- W sumie to jest mi potrzebna kobieta, która umie negocjować i załatwiać sprawy biznesowe.
- Naprawdę?
- Tak i z tego co wiem to pani by się na to nadała, z tego co wyczytałem w pani papierach to dałaby pani radę.
- Oczywiście, postaram się pana nie zawieźć. Od kiedy mogę zacząć? - w moich oczach pojawiła się iskierka.
- Myślę, że od jutra. Niech pani przyjdzie tutaj o 11, ochrona powinna panią wpuścić.
- To wspaniale. Dziękuje. - wyciągnęłam do niego rękę by się pożegnać.
- Może przejdziemy na T? Mów mi Jake.
- Miło mi Ciebie poznać, Jake. W takim razie widzimy się jutro.
- Do zobaczenia. - powiedział kiedy zaczęłam wychodzić. Zatrzymałam taksówkę która po chwili zawiozła mnie pod kamiennicę. Weszłam do mieszkania.
- Już jestem - krzyknęłam i usiadłam na kanapie rozciągając swoje nogi, chciałam odpocząć po ciężkim dniu. Do salonu wparowała Nessa.
- I jak było? Masz tą rolę? - w jej głosie zauważyłam ekscytację.
- Całkiem dobrze. - odpowiedziałam a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Czyli? Opowiedz mi wszystko ze szczegółami, chcę wiedzieć. - Tupnęła nogą a po chwili znalazła się obok mnie siedząc.
- Czyli, nie dostałam roli, muszę czekać na przesłuchanie ale za to w tym czasie znalazłam sobie pracę, bo pieniądze będą mi potrzebne żeby zapłacić za mieszkanie i kupić sobie coś do jedzenia.
- Ooo i będziesz pracowała z Parkerem? - zapytała patrząc wciąż na mnie.
- Tak, jutro mam być tam o 11. - Ściągnęłam buty z nóg.
Byłam wykończona, całkowicie zapomniałam co się dzisiaj wydarzyło, tak bardzo byłam podekscytowana pracą. Teraz czego potrzebowałam to mojego łózka i kilka godzin snu bym mogła na jutro być wypoczęta.
- Przepraszam Cię, Nessa. Idę spać, jestem wykończona. Porozmawiamy jutro, dobrze? - wstałam i ruszyłam do pokoju, zatrzymałam się jeszcze na chwile.
- Dobranoc - powiedziałam. - Do jutra.
Położyłam się na łóżko i ściągnęłam ubrania, wsunęłam się pod kołdrę i zapadłam w głęboki sen. (...) Rano obudził mnie dźwięk budzika. Wstałam ledwo i wyłączyłam go. Po czym spojrzałam na zegarek. Było po 10. Spojrzałam jeszcze raz na godzinę nie wierząc.
- O Nie, zaspałam.
Szybko wyciągnęłam z szafy sukienkę i ubrałam ją na siebie. Umyłam zęby, przemyłam wodą twarz. Miałam 10 minut by zajechać pod firmę Jake'a. Nałożyłam makijaż i związałam włosy w koński kucyk. Stwierdziłam, że potem je poprawie w firmie by nie tracić teraz czasu. Wzięłam torebkę i założyłam buty biegnąc do drzwi. Zauważyłam moją przyjaciółkę która wyszła ze swojego pokoju zaspana.
- Co do cholery? - zapytała.
- Nic, jestem spóźniona. Muszę lecieć, widzimy się później, pa.
Po tych słowach szybko wybiegłam z mieszkania i próbowałam złapać taksówkę ale nie jechała żadna.
- Cholera.
Zaczęłam machać dłonią by złapać jakiś samochód jadący w kierunku firmy. W końcu ktoś zatrzymał się, otworzyłam drzwi do samochodu. Na mojej twarzy pojawiło się zdziwienie.
- Jason?! Co Ty tu robisz? - pierwsze co przyszło mi na myśl to zapytanie się go co tu robi, przewróciłam oczami.
- Przepraszam. Śpieszę się, podwieziesz mnie pod firmę Jake'a Parker'a?
- Jasne. Spokojnie. Przyjechałem tutaj niedawno, a Ty co tu robisz? Dawno Cię nie widziałem. Tęskniłem, wiesz?
- Cieszę się, jestem tu w sprawie filmu.
- Ach no tak zapomniałem, cały czas ta sama Faith, nic się nie zmieniłaś. Może się spotkamy dzisiaj?
- Uhm, w porządku. Jeszcze dam Ci znać o ile nie zmieniłeś numeru telefonu. - na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Nie, nie zmieniłem. - odpowiedział.
- To dobrze. - zatrzymał się, byliśmy już na miejscu. - Dziękuję. - pocałowałam go w policzek i szybko zniknęłam w stronę budynku..


Justin.


Założyłem kaptur na głowę i wyszedłem na zewnątrz z hotelu w którym się zatrzymałem z innymi, chciałem się przejść. Miałem nadzieje, że nikt mnie nie rozpozna i będę mógł się rozejrzeć trochę. Chciałem sobie kupić nowe słuchawki, które miały wbudowane mp3. Wszedłem do sklepu, rozglądałem się za słuchawkami i moją uwagę przykuły całkiem czarne, wyglądały odpowiednio. Podszedłem do kasjerki z opakowaniem i położyłem na ladzie.
- Przepraszam, te słuchawki są na gwarancje? Bo chciałbym je zakupić.
Uśmiechnąłem się do dziewczyny za ladą i wtedy zmierzyłem ją wzrokiem, była niczego sobie. Czekałem aż coś odpowie ale nie zrobiła tego, chrząknąłem.
- Coś nie tak? - zauważyłem że się na mnie patrzy.
- Nie, wszystko w porządku. Ty, ty.. - urwała. - Jesteś Juuustin Biee Bieber. - zaczęła się jąkać. - Ja, mogę sobie z Tobą zdjęcie zrobić? Dasz mi autograf? - zapytała.
- Jasne, to chodź tu. - spojrzałem na nią kiedy znalazła się obok mnie i wyciągnęła telefon.
- Uśmiech. - powiedziała.
Uśmiechnąłem się a potem dałem jej ten autograf.
- W takim razie przejdźmy do rzeczy. Za ile te słuchawki?
- 150 dolarów. - odpowiedziała wpatrzona we mnie.
- Chcę je kupić. - dałem 150 dolarów dziewczynie, która osłupiała na mój widok i stała wpatrzona. - Halo, wszystko okej? - Pomachałem jej przed twarzą przewracając oczami.
- Niii, znaczy nic. Nie mogę w to uwierzyć, że tu stoisz. - zaczęła piszczeć jak opętana.
W tamtej chwili weszły jakieś laski do sklepu i rozpoznały mnie, wszystkie zaczęły piszczeć. Każdą przytuliłem. Postanowiłem, że jednak nie kupie tych słuchawek dzisiaj. Zabrałem kasę i wyszedłem szybko ze sklepu, by więcej nikt mnie nie zauważył. Wtedy zaczęli mi robić zdjęcia i zacząłem iść jak najszybciej by zniknąć im z oczu, nie chciałem odpowiadać na jakieś głupie pytania. Ostatnio nie byłem sobą i wszystko wokół mnie się rujnowało. Zaczęli za mną biec, oglądałem się za siebie by zobaczyć jak daleko są i szybko skręciłem w uliczkę żeby chociaż ich zgubić. Poczułem jak na kogoś wpadłem.
- O shit, jestem cała mokra. Mógłbyś czasem uważać gdzie biegniesz, dupku. - powiedziała dziewczyna na którą wpadłem, przewróciłem oczami i szybko przyłożyłem jej rękę do ust nawet nie spoglądając na nią. Przycisnąłem ją do ściany, chciałem by była cicho, ostatnie czego mi brakowało to urwanie głowy z dziennikarzami.
- Bądź spokojna, bo jeszcze mnie znajdą i będą zadawać te głupie pytania. Kolejna fanka na którą wpadłem. - spoglądałem czy nikt nie idzie.
- Puść mnie. - powiedziała. - Nie jestem żadną z Twoich fanek, nie interesujesz mnie Ty i Twój świat. Mógłbyś chociaż przeprosić, bo przez Ciebie pójdę mokra na spotkanie.
I wtedy mnie to zdziwiło, dziewczyna której w ogóle nie znałem powiedziała mi, że się mną nie interesuje. Jej słowa utkwiły mi w głowie. Wtedy wbiegli dziennikarze robiąc zdjęcia i nie poczułem kiedy dziewczyna wyślizgnęła mi się z rąk, odwróciłem się i zobaczyłem jak biegnie, tylko tyle mi zostało, ledwo jej się przyjrzałem. Nie chciałem by tak wyszło, obudziło się we mnie sumienie. Nawet jej nie przeprosiłem jednak było w niej coś co mnie pociągało, chociażby to, że nazwała mnie dupkiem. Wybiegłem za nią ale już jej nie było szybko wszedłem do jakiegoś budynku i znalazłem toaletę. Wyciągnąłem telefon. Wybrałem numer Kenny'iego.
- Przyjedź po mnie, jest pełno ludzi na zewnątrz, nie mam jak wyjść. Jestem w kawiarni niedaleko parku. - rozłączyłem się.
Jedynie na czym mi zależało to tylko to by się znaleźć w apartamencie hotelowym. Odkręciłem kran i przemyłem sobie twarz wodą. Wyszedłem z łazienki i usiadłem przy stoliku. Podeszła do mnie kelnerka.
- Coś podać? - zapytała i zatrzepotała rzęsami.
- Nie, dziękuję. Zaraz wychodzę.
Nie mogłem zapomnieć o tej dziewczynie, nie wiedziałem nawet jak ma na imie. W głębi duszy miałem nadzieje, że jeszcze kiedyś ją spotkam..

________________________________________________

Mam nadzieje, że wam się podoba, to moje pierwsze opowiadanie ale staram się je pisać jak najlepiej :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!